I nadszedł kolejny jesienny weekend, znów wyruszam w teren i obserwuję zachodzące zmiany w przyrodzie i krajobrazie. Teraz przypadł wysyp grzybów, zwłaszcza opieniek, o które łatwo w okolicznych lasach i sadach.
Pogoda dopisuje jak nigdy. Lato w październiku, a nawet lepiej niż w czasie tegorocznego lata.
Szał odcieni żółci i brązu.
Przez jakiś czas idę żółtym szlakiem - jak zwykle.
Słońce chylące się ku zachodowi nadaje lasom magicznego klimatu.
Raz po raz zadzieram głowę.
Skojarzenia z tolkienowskim Lothlorien jak najbardziej wskazane.
Jak w bajce.
Chwilę wędruję korytem potoku. W wąwozie coraz więcej cienia, wody jak na lekarstwo.
Woda płynie pod dywanem z opadłych liści. Już niedługo będzie tutaj lodowisko.
I znowu wracam na szlak.
Polska złota jesień.
Od tego grzyba zaczyna się fotografia grzybowa.
Jedyna taka skała na zboczach Kiczory. Bez nazwy
Ciekawe kępki mchów porastają skały w okolicy.
Słońce zachodzi - zmierzam w stronę domu.
Wysyp szamańskich używek. Amanita muscaria - muchomor czerwony. W grzybach drzemie prawdziwa moc.
Ścieżynka przez łąki i Szczebel na horyzoncie
Nad Lubniem zapada zmierzch.
Reszta zdjęć, zgodnie z odwieczną tradycją, na Picasie: Autumn Expedition 2012: Part III